czytam od paru dni Wasze wpisy - trzy powody do radości....czytam i chciałam coś wpisać , wywołana/niewywołana wszystko jedno...
ale jakoś ostatnie parę dni nie dają powodów... choć w niedzielę, odwiedzając mojego Tatę, który jak niektóre wiecie niestety nie jest w domu, nie ma pełnej świadomości bytu (Alzchaimer), nie poznaje mnie, mojej mamy - pytam go - czy jesteś smutny - nie wiem, czy masz się z czego cieszyć - nie wiem...
a ja- zastanówmy się jakie masz powody do radości - znalazłam mu 5 - świeci słońce (było pół godz. ładnej pogody), przyjechałyśmy do Ciebie, nic Cię nie boli, itd. - uśmiechnął się - to rzadkość.
dzisiaj mój małż miał badanie dolne - jest coś dużego, trzeba wycinać, tymczasem pobrali wycinek do hist-patu,
na zabieg musi być przygotowany kardiologicznie, bo w ub. roku były by pasy, martwię się...
mały uśmiech dzisiaj - moją córcię wyznaczył do splashu (oblewanie się kubłem wody z lodem) jej szef - oblała się dzisiaj na balkonie,
brrr, Kubuś filmował
, ale musiała robić to dwa razy, bo za pierwszym wyłączył kamerę