Nadrabiam czytanie, spóźnione całusy dla Mirusi
Grzybki suszą się w piekarniku. Nastawiłam mniej więcej 60 stopni (do specjalistów pytanko, czy starczy) Piekarnik uchylony, by para ulatywała i tak suszą się cztery warstwy. Do tej pory suszyłam na sznurkach nad malutkim gazem. Tym razem próbuję inaczej. Jeszcze jutro obiadek grzybowy, są do usmażenia 3 kanie. No i najważniejsze, na trzy wyjścia do lasu 23 prawdziwki
Latałam jak opętana po lesie, a pogoda była cudna, gdyby nie nałóg szukania grzybów, popłynęłabym Krutynią, albo Drawą. Nasi kajakarze każdego dnia wypływali.
A wieczory to śpiewy i tańce. Nóg nie czuję, ale to po nienasyconym łażeniu po lesie pewnikiem
Pędzę dalej czytać