ja też dzisiaj pracowicie,właściwie wczoraj też, bo mój małż od środy chory, więc zakupy, dom, liście, góra prasowania (wczoraj wieczorem wzięła mnie wena), kiszenie kapusty
(10kg do taszczenia, kretynka jestem że kupiłam ta kapuchę)), obiad, ciasto marchewkowe, sprzątanie szafek w piwnicy, odwiedziłam mamę. Właściwie cały czas pracowicie, bo akurat w czwartek wizyta z kontrolnym tk u kardiochirurga, czyli jazda z K. do P-ny po meza i abarot do Tychów, w piatek to samo, bo wizyta u innego specjalisty( z powodu nieustająco nawracających wielkich aft u męza) dawno umówiona też tychy. A droga K-ce P-na jest teraz koszmarem, bo wszedzie coś robią i korki nieziemskie. Dodam, że od piątku mnie też już rozebrało. No i jeszcze teściowa...mieszka sama, jest widząca słabo na jedno oko, nie potrafi poradzić sobie z tv, jak naciśnie coś nie tak to potem nie potrafi włączyć, a sport w tv to cale jej życie, wiec jeszcze w piatek po doktorze do niej uczyć ją, pisanie wielkimi literami ściągi.. I chyba to wszystko mnie tak okropnie nakręciło, że z mężem się ściełam co się prawie nie zdarza, no włączył się "motorek" w kopercie...ależ wyrzuciłam potok...
p.s. dobrze, że wzięłam te sterydy do biodra, to mnie trzyma