No właśnie dziwne to... Bo ja do nerwozy podróżnej skłonności nie mam. Przeciwnie - do wszelkich wojaży od zawsze jestem pierwsza,czekam niecierpliwie, planuję itede
A teraz wyczołgałam się (znowu) z kibelka, zaległam wyczerpana wyszarpywaniem zawartości_widma i z rozkoszą (porównywalną wbijaniu gwoździa pod paznokieć) piję sobie po łyżeczce przesmaczną herbatkę z solą i cukrem...
Nie czuję się zdenerwowana podróżą, raczej jestem wściekła, że jeszcze jestem w domu!!! Według planów pierwotnych miałam być teraz w okolicach Malborka, a nie 600 km od niego!!!