a ja jeszcze dodałabym
idź już Irenko( dobrze pamiętam?) , odpocznij, zasłuzyłaś na odpoczynek
No właśnie, a ona nie idzie... Dziś jest już w głębszej śpiączce, mniej się rusza i oczu też nie otwiera. Ale wciąż nie wygląda na to, że zaraz odejdzie.
Świat jest dziwny. Na sali oddziału onkologicznego w poprzednim szpitalu, gdzie leżała ledwie tydzień temu, teraz leży inna osoba z dalszej rodziny... rak jajnika z przerzutem do wątroby... Wczoraj wieczorem ojciec bawił sie telefonem cioci i coś wdusił, że nie dało sie wrócić do menu. Próbowałam cos zrobić i niechcący zadzwoniłam. Było juz około 21, starszy głos w słuchawce, ja nioeprzygotowana na to, że ktoś się odezwie, nazwisko znajome, imię nie... Więc po prostu powiedziałam, że jestem siostrzenicą cioci i że ciocia za kilka dni umrze. Po drugiej stronie szloch... Ojciec spojrzał na wyświewtlone imię- niechcący zadzwoniłam do 90-letniej stryjenki (bratowa mojego dziadka), które jest teściową tej chorej. No tragedia po prostu! W rodzinie dziadka wiele osób inaczej jest wołanych niż ma w dokumentach, w zyciu bym tego nie powiedziała gdybym się domyśliła, że to ona. W dodatku do rana cos jej się przestawiło i zaczęła mysleć, że mowiłam o jej synowej
Zabroniłam rodzinie ruszać ten telefon