Za późno, pracownicy juz prawie zrabali co było do zrąbania
Ale maczety zawsze naostrzyć można
Dzień przed tym co to slyszałam kłapanie drzwiami V. wysłał mi linka na FB. W prywatnej wiadomości. Nie otwierałam, bo po pierwsze nigdy nie otwierałam linków od niego, a po drugie mam tak kiepski net, że mi się tak wysłane linki z filmami nie otwierają. Rzut oka utwierdział mnie w pzrekonaniu, że jest to jakas reklama pralki i więcej o tym nie myślałam.
Jakiś tydzień wcześniej zmontował filmik o koledze i wrzucił na jego stronę na FB. Nie otwierałam, bo tytul i wybór fotek wydały mi sie ni z gruszki ni z pietruszki, więc dźwięku nie słyszałam. Tymczasem V. pod te fotki podłozył jakąs wulgarna muzykę. Kolega poprosił, żeby to usunął, na co V. stwierdził: "usunę jak powiesz AM, zeby mnie odblokowała na FB".
No tak, V. potrafi się przyczepić do jakiejś dziewczyny, już to widzieliśmy nie raz jak sobie cos ubzdurał. Wysyłał jej cos ciągle to go zablokowała. Żądanie wydawało się kompletnie absurdalne, zastanawialiśmy się czy to nie z powodu "uczucia" (słowo nieadekwatne ale nie wiem jakiego uzyć) do tej dziewczyny tak się zachowuje
W każdym razie kolega podzielił się z Gaurą ta wymianą zdań z V., a Gaur wysłał ją do guru. No i guru sie wkurzył: "jutro ma go tam nie być, wywieźcie go, jak nie będzie chciał wyjechac, wołajcie policję".
Gaur napisał o tym do mnie i wtedy wspomniałam o tym linku. Poprosił, żebym mu go przesłała i okazało się, że to jakies porno
Gaur zadzwonił do jego matki, że ma synowi powiedzieć na drugi dzień, że wyjeżdża. Nie odpisała. Wiedzieliśmy, że guru mu to powie i tylko mieliśmy nadzieję, że matka nie wpadnie na pomysł powiedzenia mu tego w nocy. V. był widziany w nocy jak spacerował drogą. Światło w pokoju mial zapalone. Spałam przy zaryglowanych oknach na wszelki wypadek.
Rano Gaur powiedział, że światło ciągle sie u V. świeci (zwykle o tej porze było ciemno) i bylismy pełni obaw. A potem nie było prądu, zatem i internetu, trzeba było czekac aż słońce się choć troche podniesie z włączeniem. Przed 8-mą chłopcy powiedzieli, że V. już wie, matka z nim rozmawiała i guru też. Pytanie- czy wyjedzie?
Zauważyli go na drodze, więc w te pedy polecieli za nim, bo licho wie czy gdzies się nie zaszyje w lesie. Najpierw wyglądało, że wszystko OK i po prostu wyjedzie. Potem gdy poszli po niego do domku zastali go ze skrobaczka w ręku, gotowego do wykonania pracy, o którą Gaur go prosił tydzień wcześniej.
widząc, że to nie działa, ściągnął buty i znowu zrobil się z lekka katatoniczny. Syam z nim został i usiłował mu wytłumaczyć, ze to nic nie da, że Gaur wlasnie poszedł po robotników i czy chce rzeczywiście byc na bosaka siła wsadzony do samochodu. Zero reakcji. Gdy jednak Juan i Miguel ukazali sie na zakręcie, a Syam dotknął ręka jego pleców, V. "ozył", załozył buty i spokojnie poszedł do samochodu.
cdn- muszę wyciągnąc z pralki firanki i czekam tez, az mnie chłopaki zawiozą z pościelą dla gości, więc nie wiem o której ciąg dalszy