dzisiaj niestety wiele nie zdziałałem, ale moja lekarka, co na urlop idzie, przekazała mnie w ręce doktora Jarząba - w poniedziałek, po badaniach krwi (te wszystkie przekroczone plus kilka innych) mam u niego opowiedzieć całą historię,
i pewnie dopiero on mnie skieruje na te wycinki - czyli jak wpadłaś w wir gliwickiego instytutu, prędko się nie uwolnisz, trzeba się trochę najeździć...