Trochę o niczym...bo o alternatywnym leczeniu
Dziś w zaprzyjaźnionym zielarskim kupowałam Jurkowi-"teściowi" amigdalinę (nie leczą go wcale, bo rak płuc za duży, nieoperacyjny, no i pacjent za stary). Ładuje to w siebie od pewnego czasu, a ponieważ już nam pestek zabrakło zaryzykowałam z gotowcem. Też zmielone gorzkie migdały moreli plus amigdalinowy ekstrakt. Wywiązała się miła pogawędka i właścicielką sklepu, która wyznała mi, że osiem lat temu walczyła z rakiem jelita i kiedy lekarze powiedzieli jej, ze ma marne szanse i chcieli jej wyciąć całe kichy...zwiała.
I tu motyw, który "uwielbiacie"..zaczęła leczyć się sama. Efektem jest jej zdrowe życie i miłość do medycyny naturalnej.
Cały ten wywód po to, bo prosiła mnie żebym sobie poczytała w necie o OIJBWA . Pokazywała mi to, ale nie wciskała. No to se te nazwę wpiszta w googla też. To na mega odporność.