Tojki słuchaj.
A gdyby przyjrzeć się jej historii i postom, to .... jeszcze nie tak dawno nie wyobrażała sobie własnego zatrzymania. A tu paczaj....cuda się zdarzają.
Postawa mamy godna podziwu. Zdawaj, wyjeżdżaj, odpoczywaj.
W minionym tygodniu uratowaliśmy z juniorem jeża. Szedł ulicą, więc zatrzymałam auto (swoje i nadjeżdżające z naprzeciwka), poprzez ścierkę do szyb jeża ulokowałam na skraju pola (bo my takimi ulicami jeździmy). Popołudniu sprawdzałam - ślad wędrówki jeża wyraźny w zbożu. Przeżył.