cudne, rześkie, pachnące powietrze... uwielbiam zapach nocy... (tak, w nadmorzu pachnie ładniej. albo wew górach. ale nie czepiajmy się szczegółów)
no i co? wielkie NIC. przewracam się z boku na bok, czuję fizyczne zmęczenie, ale snu ani widu, ani słychu. poczytałam trochę (w pustyni i w paszczy, hehe, jakoś tak mnie najszło), napiłam się mleka, pograłam w skrabelki (o tej porze, niestety, wszyscy śpią, więc kiepsko mi idzie) i dalej się wiercę. już głowa mnie boli. jakaś niespokojna jestem w środku