Kurcze, smierdze potem i koniem. Kilka tygodni temu nasz wredny koń kopnął starą Szkape w nogę. Biedna Nisztha przestała stawać na tej nodze. Niby złamania nie było, ale coraz mniej jej używała i praktycznie chodziła na 3 nogach. I tak od lat juz sa na niej tylko skóra i kości, a tu jeszcze to. I cholera jasna, spadła dzis z pastwiska!
Od dwóch dni stała w zagródce, nawet nie chciala wyjść, więc Gaur jej naścinal trawy. Ale nie, nie posmakowało, wywlekla się i zlądowała kilka metrów niżej. Nie możemy jej podniesć. Skórę ma wszedzie zdrapaną. A nasz kundel już patrzył na nia jak na potencjalny posiłek, musieliśmy go uwiązać
Tak mi przykro, gdyby się choc dowlokla z powrotem do zagrodki, nakrylibyśmy ja kocykiem, żeby sobie w spokoju odeszła. Ale niestety leży bidula na drodze, łeb niżej od zadu, deszcz pada co i rusz. Tak kiedyś marzyłam o mieszkaniu na farmie, gdzie będą zwierzaki, ktorych nikt nie będzie zabijał. A teraz myslę, że lepiej nie miec żadnych zwierząt, to koszmar gdy sie im nie może pomóc. Koń nawet taki prawie 30-letni wciąż swoje waży