Ja kisiłam, jak ogórki, bo w takiej wersji pierwszy raz go jadłam.Na żytniej kanapce, że smalcem, w Bieszczadach. I tam też zbierałam. I luz z tym odróżnianiem. Czosnek, to czosnek, wystarczy taki liść powąchać, rozetrzeć w palcach. Ciekawe, czy rośnie gdzieś na dziko w Łodzi? Wiem, że ludzie kupują też przez internet.