Filozoficznie mi, więc filozoficznie się zadumam: czemu tak mamy (ja, ja, ja….), że gdy dzieją się rzeczy potencjalnie miłe, to raczej bliżej widzenia ich z perspektywy zmęczenia i trudu? Przecież wiadomo, że życie jest męczące. Ale też ekscytujące. I tak niedługo trwa…
Przepraszam Kelu, że u Ciebie, ale jakoś ostatnio szczególnie staram się doceniać życie. We wszystkich jego odsłonach. Nawet wtedy, gdy niesie ono kłopoty, trud, zmęczenie… to przecież wszystko znaczy, że żyjemy, że doświadczamy, że czujemy. I tak ma być.
Odpoczywa się gdzie indziej. Tak gdzie ważki niosą...