Eee, Wy mnie coś za bardzo podziwiacie..nie ma powodu..
Mag - ponieważ następne dwa piątkiwypadają świąteczne, jesteśmy z chemiczką umówione tak, że następny taxol mam w pon 28 grudnia, a kolejny już w piątek 8 stycznia.
Nastja, po pierwszym taxolu byłam szczęśliwa, że wreszcie skończyły się badania a zaczęło leczenie. W drodze powrotnej zachowywałam się jak wariatka, śpiewałam z radiem na cały głos, mój M śmiał się ze mnie. W ogóle czułam się bardzo dobrze.
Wielka jestem, owszem.. Przytyłam 3 kg i czuję się spuchnięta jak bombka.
I coś jeszcze Wam powiem.
W 2005 jak skończyłam całe leczenie, to powiedziałam, że w razie czego ne dam rady drugi raz. Byłam pewna że nie dam. I się poddam bez walki.
I pewnie nie dałabym, gdyby nie moje dzieciaki. I rodzice. Ze względu na nch wiem, że muszę.
Dobrze wiecie, różowo nie jest.
Wpadam w dołki, większe lub mniejsze. Czasem sobie popłaczę jak nikogo nie ma.
A potem podnoszę łeb i znowu jadę do wawy.
Bo muszę..
Bo cokolwiek się stanie, będę miała spokojne sumienie, że próbowałam.