Pil złapał net na działce, obok odpisał i chce się pochwalić [może kogo to ucieszy ;-)]:
Pil spadł z dachu, razem z drabiną własnonożnie odepchniętą "żeby sięgnąąąąć jeszcze tyyylko o taaaam" - i ryps.
Pil jest dumny, bo zadzałały daaawno zapomniane odruchy i nie było kości na wierzchu. A wszyscy dokoła się tego spodziwewali/liczyli_na_to ;p
Pil się wywinął - najdosłowniej.
I ten. Los jest jednak sprawiedliwy: w zeszłym roku PIEPRZONE_PERSEIDY i prawa kostka - a w tym lewe kolano.
Nic to.
Daszek położony. Teraz tylko obróbka ;-)