Ja tez już kicham na wszystko.DZis się wkurzyłam w M1 ,tylko wkureznie przeszło w bezsilność i się poryczałam jak dziecko. Wczoraj zawiozłam "panią do okien" ciężarnej bratanicy to postanowiłam od razu na spokojnie zrobić resztę zakupow w pobliskim "Realu". Nie minęła godzina jak rodzinka już na gwałt mnie potrzebowała i musiałabym się rozdwoić. Jakos opanowałam sytuacje i do 17 jeździłam tam i z powrotem. Dzis mężulek ma wigilie w pracy , u Zuzi tesciowa- no to mam dziś wolne! Zwlekałam się, zrobiłam co trzeba w domu by już o 9 być w sklepie i dokończyć dzieła powolutku, nie goniąc się! Gdzie tam, telefon od OLka- za godzinę w domu bo pan do mikrofalówki przyjdzie. Fakt , urządzenie przyda się na święta bo spodziewamy się dzikiego tłumu ,ale dlaczego moim kosztem. Usiadłam sobie , wylałam morze łez , potem upomniałam kilka ekspedientek ( miałam rację , ale chyba tez musiałam gdzies wyładować agresję) no i wróciłam. Jak nie jeszcze cos dziś wkurzy to nie ręcze za siebie!