Ucieszyło- wygląda, że zostałam szczęśliwym zwycięzcą nieksiążkowego konkursu
wow! (ale już zgubiłam wątek z tą informacją...
)
Poza tym... spędziłam prawie 4 godz. u fryzjera, z przyzwoitym, a nawet dobrym skutkiem. Ale nie nowy kolor był głównym źródłem mojej radości... Przez pierwsze pół godz. walczyłam z chęcią opuszczenia miejsca (zapachy), po czym obudziła się we mnie wdzięczność, że znajoma fryzjerka w stosownym czasie wybiła mi z głowy pragnienie pozostania fryzjerką.
Z moją latoroślą trafiłam na zumbę
Moje ciało co prawda znacznie lepiej odnajdywało się na ćwiczeniach rehabilitacyjnych z seniorkami, ale energia fajna.