Czekam na wezwanie do gabinetu, ale siedzę sobie w kawiarence. Nad barem wiszą lampy o sporej średnicy. I nic nie byłoby dziwnego, tylko są dość nisko. Dwie są nad gablotą z produktami, a jedna nad stanowiskiem obsługi. Wszystko jest ok jak podchodzą osoby mojego wzrostu. W przypadku wyższych klientów jest na co patrzeć. Starają się rozmawiać z panią zza baru i patrzeć prosto w oczy, ale to nie jest takie proste. Muszą głowę przechylać to w jedną stronę, to w drugą. Jest jeszcze trzecie wyjście, położyć się na ladzie, pod lampą.