Chyba nie ogarniam o co chodzi z ta zmysłowością i duchowością, ani czym się róznic niby ma Allah od Jawhe. Przeciez wszystkie religie abrahamowe (islam, judaizm, chrześcijanstwo) zgadzaja się co do tego, że to ta sama osoba
I oczywiście wszystkich innych nazywają niewiernymi, mając na poparcie "szatanskie wersety"
Islam jest bardzo świecka religią, zdaje się, że tylko sufi mają dążenia transcendentalne, reszta marzy o raju, w którym Bóg ma im usługiwac przez cała wieczność. Podobnych zaśwaitów zresztą oczekuje większośc chrześcijan, co nieco zapominając, że pierwszym i najważniejszym przykazaniem, jest przykazanie miłości do Boga. Bez niej nie ma sie co pokazywac "na weselu"
Ale, w gruncie rzeczy wiekszośc ludzi tak ma, bez względu na wyznawana religię. Wiekszośc mysli o swoim szczęściu, a nie kochaniu Boga. No i oczywiscie, istnieja równiez religie, które zajmuja sie wyłacznie doczesnością, jak na przyklad wicca, rodzimowiercy tez pewnie by sie tu zaliczali, gdzie bóg czy bogowie, służą wyznawcy jedynie realizacji jego własnych celów i tylko po to zanosi do nich modły.
A na dobranoc (albo na dzien dobry
) 2 historie o uzdrowieniach z czasów przedwojennych.
Numer 1- cioteczna siostra mojego dziadka, Kasia K. urodzila sie niewidoma. Gdy miała 2 lata, rodzina zabrała ja na odpust do Krasnobrodu, gdzie modlili sie o uzdrowienia dziewczynki. W Krasnobrodzie jest "cudowne źródełko", z ktorego do dziś pielgrzymi nabieraja wodę. matka umyła twarz córeczce ta wodą, zostawiła spiące dziecko na furmance a sama poszła do kościoła. Gdy msza się skonczyła i tłumek ludzi zmierzal w kierunku "zaparkowanych pojazdów" nagle ktoś zacząl krzyczeć: "Uwaga! Dziecko pod furmanką! Zaraz wejdzie pod konie!". Matka zorientowała się, ze chodzi o jej niewidoma córeczke i zaczęła krzyczeć: "Ratujcie! Dziecko jest "ciemne" (nie widzi)! Na co ktos odpowiedział z przekąsem: "Jak to nie widzi, przeciez kwiatki zrywa". I tak też było! Czy zamówiona msza i obmycie cudowna wodą miały z tym cos wspólnego nikt nie wie, pewne jest że dożyła starosci bez okularów typu denko od butelki.
Numer 2- gdy moja babcia była dzieckiem we wsi mieszkał pewien starszy pan, który na starośc stracił wzrok.Któregoś dnia pradziadek przyszedł do domu bardzo podekscytowany: "X. widzi! Cud! Prawdziwy cuds!"
Ten pan mial wielką wiarę w świetego Rocha, którego kaplica, wraz z "cudownym" źródłem, znajduje sie kilkanaście kilometrów od Krasnobrodu. Co jakiś czas, gdy słyszał, że jego młody sąsiad wybiera sie do tego miejsca na jakies święto, błagał go: "Przywieź mi proszę wody od świetego Rocha! Ona mnie uzdrowi". Ale sąsiad zawsze zapominal. W końcu za którymś razem, już był blisko domu, gdy nagle przypomniał sobie namolnego dziadka. "Co za róznica?" pomyslał- stary i tak sie nie dowie skąd woda" i... nabrał wody ze studni przy drodze. "Prosze sąsiedzie, oto woda od świetego Rocha". Miał gościu tupet trzeba przyznac, ale za chwilę szczena mu opadła. Bo starszy pan, zalewając sie łzami obmył twarz, prosząc "Uzdrów mnie swięty Rochu!" I... odzyskał wzrok
A morał z tego taki- warto się modlić, bo nawet jeśli "cudowna woda" niczym się nie różni od kranówy, to może wiara nadaje jej moc?