Ja od tygodnia, a nawet dwóch, mam gołąbki. Jak córka dwa tygodnie temu przyjechała, to miałam gołąbki + dwie spore porcje zamrożone. Na powitalny obiad pojadła sobie i wybyła na festiwal. My kończyliśmy resztę. Na wyjazd były oczywiście gołąbki, pierwsza porcja odmrożona, pojadła i pojechała zabierając drugą porcją zamrożonych. My resztę kończymy. W mojej zamrażarce nie ma już gołąbków. Córka do Krakowa dowiozła jeszcze zamrożone, teraz Ona ma gołąbki w zamrażarce.