ja mam podobnie jak aquila,
niby dobrze, że są takie programy - ale to JAK one są robione, zawsze mnie uwiera,
teraz już na samym początku miałam ochotę podciąć sobie żyły,
rozumiem, że pani, która opowiadała o tym jak zaczęła się jej przygoda z rakiem, była wzruszona i łezka jej poleciała - bo często jest tak, że takie słowa jakie ona wypowiadała przed kamerą trudno wypowiedzieć nawet przed bliskimi, a co dopiero w cały świat,
ale po ki diabeł podkładać po to tak pogrzebową muzykę, że człowiek ma ochotę od razu się ciąć?
no i to stwierdzenie o utraconej kobiecości u mnie też wywołuje wysypkę - jak na samym końcu ta sama pani już po rekonstrukcji na tej samej chyba ławeczce w parku opowiada o swej radości i podskakuje w rytm oczywiście skocznego kawałka muzycznego w podkładzie (!), to mam wrażenie, że to jej zdanie o powrocie kobiecości ktoś jej kazał wygłosić - takie było doczepione jakieś...
no ale może się czepiam, przecież są kobiety, które właśnie utratę piersi - albo włosów!!! uważają za najgorszą rzecz w chorobie (patrz: pani z Rozmów w toku)