Współczuję Wam. Moje dzieciaki w zasadzie nigdy nie chorowały. Niby M. też alergik, jako maluch na mleku sojowym i bez kilku innych produktów, bo inaczej od razu pokrzywka, kilka lat odczulany, bo nieustające zielone gluty, ale takich rygorów u nas nie było. Bez dywanów, firanek, poduch, a zwłaszcza z codzienną ścierą w ręce chyba bym nie dała rady
I też mam wrażenie, że po prostu z tego wyrósł, choć nie całkiem, bo w okresie pylenia trochę się męczy, ale leków nie bierze, bo... nie lubi