Betty, ja od trzech lat mam taką beznadzieję od 7:00 do 15:00.
Nie mam wyjścia, muszę "dopękać", więc się całkowicie wyalienowałam.
Nie jest to łatwe, bo to problem osobowo/pokojowy, więc atmosfera chujowa i ciężka.
Wynagradza mi to robota, którą mimo wszystko lubię i dużo, dużo, innych osób, które ja (chyba oni mnie też) cenię,
oraz spora garstka ludzi w moim przedziale wiekowym (więc i podobne problemy), a przede wszystkim babeczki od wszelakich wypadów.
Łatwo nie jest, ale mocny wkurw na pewną sytuację upewnił mnie w decyzji o wyalienowaniu się, a przede wszystkim o słuszności tej decyzji i nie obwinianiu się za nią.
To wszystko apropos ludzi ze złą energią i ich oddziaływaniu na nas, może Ci coś zdołałam podpowiedzieć w ten sposób.
Trzymaj się