Kochane moje, odpoczywać tak po prostu - to ja nie umiem. Ciągle coś muszę robić.
Tylko jeszcze miesiąc temu miałam tyle sił, że nie męczyłam się tak szybko, serce mi nie waliło jakby zdechnąć miało i nie robiło mi się ciemno przed oczami.
Dlatego się martwię, bo to mi nie wygląda na przejściowe skutki uboczne pierwszego taxotere (czułabym się od wlewu z każdym dniem lepiej, a nie gorzej).
Jutro pogadam z lekarką. Mam nadzieję, że szybko odkryje dlaczego tak się czuję... Bo najbardziej nie lubię niepewności i domysłów.
Szarlotko, kilka dni temu robiłaś pasztet, przyjmowałaś gości
teraz masz gorsze dni, brak energii
ale nabierzesz sił
odpocznij, kochanie
Kelusiu . Ano robiłam... I ciągle coś robię, choć ledwo zipię, kładę się, podsypiam nawet w ciągu dnia, choć to nie w moim stylu.
Szarlotko, dostajesz końskie dawki, by ratować życie. Niestety siada krewka, a z nią ilość tlenu do mózgu, myślę, że stąd takie słabniecie. Za dużo od siebie wymagasz. Szkoda, że nie możesz mieć gosposi, która upichci, posprząta, a Ty będziesz spokojnie regenerować się przed kolejną chemią
Ja po każdej chemii (z tych przedoperacyjnych) AT byłam tydzień (zwykle drugi, bo pierwszy wspomagały sterydy, które brałam dzień przed, dzień w którym brałam chemię i dzień po chemii, naturalnie będąc w szpitalu 3 dni i nic w tym czasie nie robiąc) zupełnie wyautowana, na antybiotyku, z wysoką gorączką. A Ty kochana, cały czas jesteś na chodzie i starasz się wszystko sama robić
Dana . Ja też miałam AT i tak słabo jak teraz to się nie czułam (tylko kilka dni po wlewie, kiedy przestał działać steryd). Dawka taxotere jest podobna. Jednak na tym etapie , to leczenie nie powinno być zbyt obciążające organizm, bo wtedy mija się z celem. Bo co z tego, że niby serce i bije i oddycham, skoro się pokładam, leżę, śpię, a żyć jak człowiek nie mogę.
Danusiu , nie mam komu powierzyć domowych obowiązków. Rozglądam się za jakąś pomocą domową na stałe, ale... Znajomi twierdzą, że ich gosposie mają wszystkie dni zajęte na full... A kogoś niesprawdzonego np. z ogłoszenia boję się wpuszczać do domu. Mój dom - moja twierdza
Mirusiu reniferku dziękuję za pocieszenie, że to tylko taxotere. Ale z drugiej strony jutro mam mieć kolejny wlew właśnie... Jak mnie powali ?
U Ciebie to pewnie grypa żołądkowa... I w efekcie dobrze, że małż w domu - masz dobrą opiekę
... A plany nie uciekną, zrealizujecie później
.