Oj dobre takie śmiechoterapie.
A teraz z innej beczki.
Czy zna któraś żabojada poliglotę
?
A ja dziś poznałam. Będąc w pracy, gdzieś tam, na peryferiach wielkiego Grudziądza, wyszłam przed dom i zauważyłam rowerzystę, który się zatrzymał i bacznie patrzył w moją stronę. Podeszłam do bramy, z lekka ją uchyliłam i podeszłam do Onego. Przywitał mnie po francuski, ja się uśmiechnęłam po polsku. Następnie spytał mnie "you speak English", ja dalej się uśmiecham, On zaczął o czymś mówić, ale nie bardzo pojmowałam, bo nie pytał o drogę ale o dwie rowerzystki, więc rzucam "my husband speak english" i szybko wyciągam telefon, i dzwonię do męża. Oddaję aparat, rozmowa trwa, po chwili francuz pyta "sprechen Sie Deutsch" , rozmowa trwa, francuz się poci. Rozmowa się skończyła, chyba do niczego nie doszli. Więc ja się wtedy odważyłam użyć mojego angielskiego,
, okazało się, że jesteśmy na tym samym poziomie, dogadaliśmy się.
A zawsze mówię do mojego męża nie bądź taki perfekcjonista.