Mirusiu z przyjemnością pozdrowię
Z pewnością ja inaczej odbieram ten wywiad, znając go i jego żonę
Przechwala się, a w życiu nie jest tato takie proste, zmiany, nie trzeba pracować, z pasji można żyć (teraz żyje, ale wcześniej nie było tak kolorowo). Nie ma partnerów w kajakarstwie, bo musiałby ich niańczyć. W klubie naszym kajakowym byli też dobrzy kajakarze, ale z indywidualistą jaki jest Olek nie da się współpracować.
To wszystko jest bardziej skomplikowane, ale naturalnie doceniam to co zrobił (przepłynięcie Atlantyku).
Teraz przymierza się do nakręcenia filmu o sobie o swojej wyprawie. Gmina dołożyła 10 000 zł. Nie znam szczegółów, ale w lokalnej kablówce coś już o tym mówili.