BYliśmy wczoraj na "Franku". Bardzo, bardzo mi się podobał. Dający do myślenia, gorzki, ale i pośmiać się momentami można - tak lubię. Uwaga - trochę alternatywnej muzy w tle - jak ktoś lubi, to dodatkowy smaczek, jak ktoś nie trawi - może być z lekka zdegustowany
No i mistrzowski projekt "głowy" (tytułowa postać nosi na głowie plastikową sztuczną głowę). Bania z plastiku, a świetnie było widać na niej emocje - przynajmniej myśmy z małżonem widzieli
I na koniec - byliśmy w Kato w Planet Cinema - takich pustek w niedzielne popołudnie w kinie nie widziałam nigdy
My mieliśmy prywatny seans. Polecam nie lubiącym tłoku, choć coś mi się zdaje, że długo to kino nie pociągnie...