Ja uwielbiam rowerek, nie by tylko zaliczać kilometry, ale by obcować z przyrodą. W tym roku nieco to zaniedbałam
Dziś postanowiłam to przełamać, zrobiłam 49 km trasą w dużej mierze przez las, pojadłam jagód, podelektowałam się widokiem tafli jeziora ukrytego w lesie i jestem dumna, że z mapą (i raz spytałam też samotnie jadącą panią) dałam radę. Postawiłam sobie cel, by dotrzeć w konkretne miejsce. Byłam tam kilka lat temu z grupą. A teraz samiuteńka w ogromnym lesie
Grzybków u nas nie ma (nawet trujaków niet). Teraz ciut bolą uda, a w czasie jazdy (po 30 km) wysiadała koperta
Pogoda dopisała