"Moja" Magda (ta z czerwcowych warsztatów) ma usunięty dół całkowicie. Wycinając miała 42 lata. Rok później usunęła tarczycę (gdy była w sanatorium dostała info, że ma guzki rakowe. Poz zbadaniu okazało się, że są to zmiany łagodne). Ona sobie bardzo chwali decyzję o wycince. A ja dokładnie o 180 stopni w drugą stronę: są, działają, to znaczy, że potrzebne. Pomimo mutacji nie jestem zwolenniczką profilaktycznych wycinek działających narządów.
Każda z nas zna swoje ciało, ma zaufanych lekarzy, na jakichś filarach opiera decyzje. I obyśmy podejmowały tylko te dobrze trafione.