Co prawda to prawda szarlotko
. Tez uważam ,ze na siłę nie powinno się odchudzać ( łatwo mi mowic bo nigdy tego nie robiłam ) Jest pewna budowa ciała ,pewne predyspozycje i nie należy wariować .( chociaż gdzies wyczytałam ,ze by zdrowym być powinnismy mieć całe zycie taką wagę jaką mielismy gdy wkroczyliśmy w dorosłość, ja mam ze 12 kg więcej niż w wieku 20 lat )
Ja przytyłam w trakcie i po chemii koło 7 kg ,ale po roku ( może stres przy wznowie) powoli spadało .( i tak od zachorowania zostało 2,3 kg) Pewnie i przejście na dietę budwigowej ( z powodu zdrowotnych) swoje zrobiło. Staram( zaznaczam staram ,ale ideałem nie jestem) się trzymać zdrowej diety , zdrowego trybu zycia , a jak przy okazji nie będzie zbędnych wałkow to dobrze ,łatwiej wtedy zmiescic się w ciuchy.
Zgadzam się z aquilą- ćwiczę ( chociaż i len czasem i mnie dopada) bo dobrze się po ćwiczeniach czuję , bo jestem z siebie wtedy zadowolna ,bo wtedy u mnie wytwarzają się endorfiny szczęścia, bo wtedy wiem ,ze żyję, bo robię cos dobrego dla siebie. Jest fajnie czuć wiatr we włosach będąc na rowerze, słyszeć śpiew ptakow maszerując itd. To są takie moje małe radości. ( szarlotko ty masz akurat jesc i nie chudnac by mieć siłę do walki
)