No właśnie nie mam żadnego stresa, może dla tego, że bardziej mnie zajmuje to, że od 1 kwietnia, nie jest to prima aprilis, będę emerytką pełną gębą, niepracującą emerytką. Co do mojej wątroby, to staram się racjonalnie podchodzić do tematu. Są dwa wyjścia, albo dobre, albo złe i tyle. Zawsze mogę spojrzeć wstecz i docenić to co miałam darowane, a jak dobrze pójdzie, to będę też mogła jeszcze troszkę pozerkać wprzód.
Ważne, że wiosna, że moje kolorowe bratki na balkonie się śmieją
a sikorki dojadają to co im zostało.