Wiecie,ja ze swoją siostrą rodzoną nie mieszkałyśmy razem.Ja u rodziny zastępczej a ona u babci (mamy ojca).Dziwnie wyszło ale babcia nie mogła wychować nas obu.Czyli całe życie żyłam jako jedynaczka wiedząc jednocześnie że mam siostrę w tym samym mieście,przedszkolu,potem szkole.Dlatego tak strasznie chcę aby moje dzieci miały ze sobą dobry kontakt.By pomagały sobie gdy mnie zabraknie.I wydawało mi się że to osiągnęłam a tu klops.Moja młodsza Młoda siedzi i płacze że siostra się wyprowadza.Jakże one są różne.Jak ogień i woda.
Amorku,starsza nigdy nie zwierzała mi się z problemów i trosk.Choć wiedziała że wysłucham,pocieszę.Taka po prostu jest,obcemu się wygada a do mnie ani słowa.Młodsza znowu odwrotnie,wiem o wszystkich problemach,miłostkach.Mnie powie wszystko.
A w tym wszystkim Młody-nie wie co się dzieje,dlaczego Karola się wyprowadza.Czas chyba na poważną rozmowę.On też zasługuje na wyjaśnienia.