Właśnie dotarli do nas nasi przyjaciele, Kryszangi i Kamalaksza.
Nie da się nie kochać tych zwariowanych artystycznych dusz, o gorących sercach. Całe ich życie jest sztuką, ale to trudno opowiedzieć. Tu jest trochę o niej:
https://en.wikipedia.org/wiki/Kaisa_Leka https://www.kaisaleka.net/home/ Ich pasją jest podróżowanie, albo na rowerach albo na kajakach (a czasem jedno i drugie
) a swoje przygody opisują w komiksach.
Zwykle lecą z Europy przez Nowy Jork, gdzie Kamalaksza tradycyjnie spotyka się ze swoim ojcem, który w tym celu specjalnie leci.... z Finlandii. Był kiedyś pilotem samolotu i choć ma swój mały prywatny samolocik, którym nadal lata, to tęskno mu za lotami transatlantyckimi, więc raz w roku robi sobie frajdę i leci do Nowego Jorku.
Następny projekt naszych przyjaciół to pedałowanie przez Alaskę... Zupełnie serio studiują jak odczytywać mowę ciała niedźwiedzi... 😨
Na ich przyjazd ucieszyliśmy się nie tylko my. Również dzika przyroda z dzika radością przybyła na powitanie. Gdy po zmroku dotarli do Madhuvan i właśnie dochodzili do świątyni, na ścieżce rozłożył się okazały boa. I wcale się nie śpieszył z odpełznięciem, powolutku wspinając się na drzewo, koło którego MUSIELI przejść, żeby dostać się do świątyni 🐍 No to spędziliśmy trochę czasu, oni przed budynkiem, my bezpiecznie za siatką w środku, czekając aż ten piękny, zaledwie dwumetrowy gadziuś powędruje w końcu na dach świątyni. Witajcie w Madhuvan!