Materdyjo, wielkie dzięki, pomogły
Sorki rozpiszę się.
Muszę sobie ulżyć
Nic chorobowego. Endo dalej na poziomie 12 mm. Powinno być już mniejsze na letrazolu, ale ginka prowadząc mnie już tyle lat, wie, że u mnie z tym problem.
Reszta prawidłowa.
Krwawienie z jamy macicy. Jajniki ku**a w normalnej wielkości i widoczny pęcherzyk.
Czyli najnormalniejszy w świecie okres kurna
Po co mi on
, na stare lata
No ale w tej sytuacji się cieszę, że to tylko to.
Moja teoria była taka:
tamoś działa na jajniki (tak wyczytałam), IA już nie (raczej na pozostałe organy),
czyli nie biorąc go od października ub., jajniki się uwolniły i wystarczył niewielki bodziec w postaci odstawienia letrazolu na niecałe trzy tygodnie, aby podjęły działanie.
Jej, tzn. lekarki, teoria jest taka sama.
Mam się "wyciszyć" i przyjść za dwa tygodnie, aby zrobić powtórne badanie dowcipne i cytologię, której dzisiaj się jeszcze niestety nie dało zrobić.
A za trzy miechy zaś się pokazać.
W związku ze związkiem, że uważam, iż estrogeny, a zatem wszelka działalność jajników to mój wróg, chcę podjąć temat o ewentualnym ich napromienieniu kiedyś tam w przyszłości.
Dlatemu pójdę do niej z pytaniami, na kartce, aby zacząć męczyć jej męża w tej kwestii, który jest u nas genetykiem.
Rozważała, tj. lekarka, w przyszłości, ponowne skontrolowanie poziomu estrogenów
i kiedyś tam biopsję endometrium. Prywatnie w gabinecie (150 zeta), nie łyżeczkowanie.
Tyle z mojego pola walki, ufffff...........
Mam nadzieję, że wszystko dokładnie obejrzała Jeszcze raz dzięki za kciuki
Aaa...., letrazol znowu łykam, już obowiązuje inna teoria na temat włosów