Szynka najlepiej mi wychodzi ta "na szybko" gotowana i ze dwie doby wcześniej macerowana (zalewa wodno-solno-octowa,plus przyprawy)
Jadłyśmy w grudniu w Bystrej...debiutowałam wtedy z nią i wyszła mi twardawa, ale pokrojona na "carpaccio", z moim żytnim chlebem była całkiem galanta
Teraz, po długim marynowaniu ( uważam, że to podstawa, bo ocet "spala" mięso) i po dwukrotnym gotowaniu po 10 min, jest taka, jak trzeba. Jakość wyrobu zależy też oczywiście od mięsa. Ja za bardzo nie umiem tego ocenić w sklepie