W sądzie nic nie mogę zrobić, bo jestem tylko świadkiem w sprawie karnej przeciwko niemu. On jest oskarżony o składanie fałszywych zeznan. Jak mu udowodnia winę, to dostanie wyrok i będzie koniec. Jak nie to wina jest jej. Wina niewątpliwie jest z ich strony, ale musza ustalić kto prowadził. Jak on wspomniał o tym , żeby pobrali odciski z kierownicy, to policja sie smiała, że się filmów naogladał, a na kierownicy to tysiace sladów i innych ludzi pewnie sa. Czyli sprawa odcisków nie wchodziła w grę. Byłam u prawnika i powiedział, że do wyroku nie moge nic zrobić. A jak będzie wyrok to ubezpieczyciel mnie poinformuje. Jak juz będzie wyrok to moge, mu zrobic sprawę cywilna o odszkodowanie,nawet i o 30 tysiecy złotych za czas, straty moralne i finansowe z racji braku samochodu i oczekiwania na odszkodowanie, za przestój uszkodzonego samochodu itd. Przy jego winie to prawnik tak zasugerował, że mogę dostać spokojnie te 30 tysiecy, ale muszę czekać. Bo bez wyroku nic nie da sie zrobic.
Będziemy jeszcze zwracać się do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, może oni wypłacą mi za szkodę, a z jego polisy potem ściągna, aby tylko chcieli się naszą sprawa zająć.