Ja dawno temu miałam problemy tarczycowe (chyba nadczynność, bo te T były ponad normę). Trafiłam na fantastyczną lekarkę, która po czwartej wizycie, powiedziała, że jej jest szkoda mnie, że muszę tyle dojeżdżać. Na tej ostatniej wizycie wytłumaczyła mi jak działają lekarstwa, pokazała normy, dała na zapas recepty i stałe skierowamie na badanie krwi, i na podstawie tabelki pokazała jak mam brać lekarstwo. Kazała wracać do domu i się leczyć. Jeszcze przepisała leki na noje uczulenie, jak zobaczyła mnie z tym moim katarem.
Około 4, może 5 miesięcy sama dobierałam sobie dawki leku na podstawie badań krwi i jej wskazówek. Owszem, powiedziała, że gdyby coś było nie tak, to mam się zgłosić. Dałam radę sama i do tej pory z tarczycą jest ok. Te moje przekroczenia morm nie były bardzo duże, tylko mocno skakały, raz ostro w górę, potem minimalnie poniżej normy.