Smutne to, co wkleił Amorek. Czyżby sytuacja bez wyjścia?
Najgorszym wyjściem wg mnie jest olać wybory, do posiadania klasy politycznej trza dorastać i wciąż mam nadzieję, że nie stoimy w miejscu.
Wojna wytłukła inteligencję, komuna dołożyła cegiełkę...
Może my sami też jesteśmy tak beznadziejni, jak Ci politycy
Może anarchia i bojkot wyborów, bo jeszcze się taki nie narodził, co by mi (nam) dogodził
Pamiętam czasy (byłam na studiach wtedy) kiedy wybory były absolutnie obowiązkowe. UB jeździło samochodami i odwiedzało tych co jeszcze nie byli, proponując dowózkę
A jak kto wszedł do kabiny, znaczyło, że zostanie odnotowany
bo chodziło o to, by popierać jedyną nieomylną władzę
, która najlepiej wie, co dla nas jest dobre, a ten motłoch (znaczy naród) niech nie podskakuje, bo zawsze może wspomóc
sąsiad zza miedzy
Mimo wszystko mamy demokrację i prawo wyboru, za niepójście nikt nie zostanie odnotowany, jak to było drzewniej
Jutro poczytam o personach, którzy są na listach i spróbuję możliwie świadomie oddać głos; i będzie to szukanie kogoś w PO lub w Nowoczesnej