Pilocie , ja się nie włóczyłam po jej prywatnej działce ! Tam bym nie wchodziła ,bo z jakiej racji.( musiałabym wysokie ogrodzenie jakie znajdują się prz kazdym ogródku pokonać) . Spacerowałam po terenie neutralnym ( miedzy działkami), nalezącym wprawdzie do ogrodkow działkowych ,ale tam dwa ogrodki nalezą do rodziny . Klucza do furtek w ogrodzeniu zewnętrznym ( tym wokół całego wielkiego terenu) nie mam, bo nigdy nie był potrzebny( przez ponad 30 lat). Jak się przepisy zmieniają to się powiadamia chociażby kartką na tych dwóch furtkach , ktore jednak bywają otwarte. Rozumiem zamykać na noc ,a nie złośliwie ,widząc ,ze ktoś nie ma klucza . Gdyby baba się mocniej zaszyła u siebie, to chyba musiałabym wzywac straz miejską , a zakazu spacerowania po terenie miedzy ogródkami nigdy nie było.
BYłam kiedyś w Gorzowie i bardzo się dziwiłam ,ze tam kazdy ogrodek miał płotek sięgający kolan!To rozumiem ,ze trzeba otoczyć całość wyższym ogrodzeniem i najlepiej fosę wykopać!
Baba jeszcze mi powiedziała,ze tu się rózni ( czytaj złodzieje) kręcą! Cóz ,każdy sądzi podług siebie...