Och, dziewczynki, jakby to było cudownie, gdybym już zdrową klępą była!
Z rakiem nerki jednak jest zupełnie inaczej, niż np. z r. piersi. Jest nieprzewidywalny i nie można nigdy powiedzieć, że po 5,10, 20-tu latach już nie powróci. U Kolbergera powrócił po 13 latach. Ja mam w tym roku 12 lat od operacji. Cieszę się bardzo, ale nie mogę powiedzieć, że koniec z kontrolami.
Jedynym leczeniem raka nerki jest jego wycięcie - nie stosuje się ani chemio, ani radioterapii, bo po prostu nie skutkują!
Dlatego tak bardzo ważna jest w tym wypadku profilaktyka. Znaleźć szybko i wyciąć, jak się da. Jak mnie zacznie "coś" boleć, to już będzie po ptokach!
Niektóre z Was pewnie pamiętają, że kilka lat temu byłam jedną z współzałożycielek ( m.in. z K. Kolbergerem) Stowarzyszenia Chorych na Raka Nerki - już nie istnieje, bo wszyscy poumierali. Zostałam tylko ja.
Czy to jest optymistyczna wiadomość?
Danuta - powodzenia, mam nadzieję, że będzie wszystko ok.