A ja, niedospana, z dyżuru w świetlicy wróciłam
Żeby dojechać na 6.30, musiałam wstać 5.15.
Zadeklarowana na dziś przez rodziców dwudziestka dzieci.
7 z minutami - pierwsze dziecko (III klasa, 10 lat) przyszło, bo mama w pracy, a tato śpi po nocce, a jej się będzie w domu nudziło
7.15 - zajrzała mama z dziewczynką: "O, tylko jedno dziecko?" Wyszła na korytarz, wykonała telefon, znów zajrzała: " A, to ja jej nie będę zostawiać".
8.00 - pojawiła się trzecia sztuka.
8.05 - piątoklasistka przyprowadziła brata, pierwszaka, no to spytałam, co sama będzie robić. "Jedziemy z mamą i tatą na ryby"
"A brat czemu nie?", "A bo z nim na rybach są kłopoty"
8.25 - dotarło ostatnie dziecko.
Opiekunów było dwoje