uprałam chłopu aparat słuchowy
i ani % wyrzutu sumienia nie mam
nawet słowa opiedolu nie dostałam.......[..]
a ten se qu..va w kieszeni schował
JESZCZE!
Hehe...
I anegdotką służę - pozornie nie nt. ;p
Bywałem kiedyś często w centrum Sztolyycy, i nawet krótki postój kończył się masą ulotek z agencyj_jak_najbardziej_towarzyskich za wycieraczkami [Tico na gaz! Też mi target marketingowy!
]. Z natury staram się nie zaśmiecać natury, więc wrzucałem do środka w dyżurną śmietniczkę czyli torebkę pomakdonaldową (niezły patent btw. - można wręcz ostentacyjnie pod makdrajwem wyrzucić samochodowe odpadki - co pół roku niby gdy się uzbiera, no ale zawsze...
) albo chowałem do kieszeni.
Czekając na żonę u niej w pracy zacząłem z nudów czyścić kieszenie, albo czegoś szukałem i przy okazji... Kierownik zrobił wielkie oczy: "...co ty nosisz po kieszeniach?! Ej! Ale-ale! Pokaż, pokaż!! No mnie by Ala zabiła! Masz więcej? Dawaj!". Napatoczyli się inni pracownicy - ot, takie wesołe praskie chłopaki - i zrobili dowcip duuużo starszemu koledze = nawtykali mu tego po kieszeniach.
Ten stateczny starszy pan jak zawsze oddał odzienie żonie do prania - ta jak zawsze przed praniem SPRAWDZIŁA DOKŁADNIE KIESZENIE ..i facet przyszedł do pracy ze śliwą pod okiem.
Chłopcy się spisali = odczekali kilka dni turlając się ze śmiechu, że on u szwagra czy tam kogoś nocuje ...i wystosowali delegację z likierem i bukietem, która wyjaśniła, że to żart_taki a mąż najlepszy po tej stonie Wisły...
A może mi to tylko opowiadali?
[Jedną ulotkę zachowałem i Wam zacytuję - wisi do dziś na lodówce, ALE! ofifista zasłonięta ulotkami z pizzerni itp. bo dorastający junior gdyby zobaczył to... Zachowałem ją bo jest sprytna, pomysłowa i zabawna jednym txtem: "Z mandatem karnym 50% rabatu!"
]