Ucieszyło mnie ogromnie, że odnalazłam zostawiony plecak na ławeczce w przyplażowej knajpce. Hania wypiła soczek, ja piwko i sobie poszłyśmy. Po mniej więcej godzinie, coś potrzebowałam z plecaka, przerażenie, nie ma, mógł być tylko w jednym miejscu. Popędziłam tam. nadal siedziała starsza Pani, z którą gawędziłam, przez domofon, z którego wzywają po zamówioną rybkę, mnie szukała i była pewna, że wrócę i że mnie pozna. Plecak czekał, ja panią uściskałam i się rozpłakałam z radości
W plecaku kluczyki i dokumenty samochodu, dowód, karty, portfel...
Dobrze, że są jeszcze porządni ludzie, którym obcy nie jest obojętny. Miły akcent
U nas dziś upał deko zelżał, ja nadrabiam dwutygodniową nieobecność w domu i tydzień z goszczeniem wnuków.
Miłego weekendu życzę