I wkurzyło i zasmuciło.
Wychodząc wczoraj na ostatni (czyli wieczorny) spacer z pieskiem byłam świadkiem awantury jaką zrobiła kobieta mieszkająca w drugiej klatce osobie mieszkającej na parterze w naszej klatce a sąsiadującej przez ścianę z ową z drugiej. Uf
Stoję i patrzę i oczywiście słucham co się dzieje..... rex nie chce wyjść bo pada deszcz i czekam bezczelnie patrząc na wrzeszczącą babkę. Chodziło jej o muzykę, którą puszczała sobie dziewczyna z mojej klatki w mieszkaniu.
Kobieta wyzwała ją od smarkul, psychicznie chorych a na końcu dziewczynę spoliczkowała.
Stałam niżej wszystko widząc i tym samym dziewczyna widziała mnie natomiast kobieta....nie.
Odezwałam się w tym samym momencie, że wszystko widziałam i poświadczę w razie czego. Kobieta się odwróciła , zobaczyła mnie i skierowała się do zejścia przez piwnicę. Powiedziałam jej, że tego to się po niej nie spodziewałam.
Wróciłam z pieskiem do dziewczyny, która wezwała policję. Poczekałam, podałam swoje dane i powiedziałam co widziałam.
Kiedyś przyrzekłam sobie, że nigdy już nie będę świadczyć ze względu na złe traktowanie świadków przez policję. W tym wypadku nie mogłam inaczej.
Będąc dzieckiem często dostawałam po twarzy. Wtedy tylko płakałam. Teraz jak widzę takie zachowanie to mnie szlak trafia.
No............i dzisiaj jeszcze mnie trzyma i wkurza.