To miałam dziś dzień!!! Zuza tak się męczyła, tak słabła , bo oprócz wymiotów było tez rozwolnienie ,ze w końcu zadzowniłam do giny i ta wiedząc o obronie pracy za dwa dni kazałą przyjechać do szpitala. Jej wprawdzie nie było ,ale telfonicznie pozałatwiała ,ze jakiś lekarz nas przyjmie. Zuza jak zdjęta z krzyza jechała trzymając głowe w misce. Na szczęście Olek nas wiózł to mogłam jej pomóc. Naczekałysmy się w izbie przyjęc , a ze ja bardzo żle znosze takie miejsca to już czułąm ,ze za chwilę ja zejde, zemdleję albo rzygnę. . Patrząc na córkę to było mi jeszcze gorzej. W końcu wylądowałyśmy na oddziale i humor nam się poprawił po badaniu. Dzidzi urosło od zeszłego tygodnia jeszcze raz tyle ,ma już 14mm
. Z ciąza podobno ok, ale krew i mocz wzięli to będziemy wiedzieć więcej.Miała dostać kilka kroplowek i mam nadzieję ,ze postawią ją na nogi i jutro wyjdzie. Mieszko wziął urlop i jedzie już z Krakowa ,a może juz jest u niej. No ,on będzie musiał pozałatwiać resztę spraw związanych z obroną ( 12 ipadow, trzeba je poprzyklejac na scianę i cos tam jeszcze, zgrac filmy) Może Zuza da rade jutro ,oby!!!
Cały ten czas mój mężulek był z nami i zachowywał się dość dziwnie, w końcu orzekł -wracajmy bo chory jestem! No i okazało się ,ze zjadł głupol przeterminowanego łososia wczoraj na kolację ( a już miałam swintucha wyrzucić ale zapomniałam). I mam kolejnego, często odwiedzającego kibelek i z gorączką na dodatek! Lezy toto nieżywy aktualnie , podaję nifurokzazyd, ibuprom i probiotyk plus napoje ziołowe. Mam nadzieję ,ze jutro wydobrzeje! Mam dzień! Dobrze ,ze ja zdrowa jestem!