dzis mnie zasmuciły esy 2
nadane rano a odebrane poznym popoludniem:
- 1 - ciocia marysia po cwierczwieczu [!!] walki z rakiem_piersi odeszla o 8 rano dzis w domu [czemu w domu, to dopytam, bo trafila do kliniki walki z bolem ..wreszcie!] - i moze ktos ja pamieta w kontekscie rzucenia sie amazonek na nia z pomoca, ktorej sobie nie zyczyla [o jakies chyba US_odliczenia szlo wtedy] = BYL TAKI EPIZOD na forum, nie na tym...
I nie sciemniam, ze 'o zmarlych albo dobrze, albo wcale' - nic z tego: to byla wspaniala osoba, ktora latami walczyla i NIKT_ale_to_nikt postronny nie orientowal sie jak cierpi i ze_foogle_chora, bo zartowala i trzymala fason tak, ze... - do tego piekna kobieta, dowcipna, lubiana natychmiast przez kazdego... i urodne_po_matce dzieci wychowala, i madre, i wyedukowane, a przy okazji rodzinne sieroty przygarnela i wychowala jak swoje - z przygodami WSZYSTKIE one wyszly na 'dobrych_ludzi' = ciocia_marysia
- 2 - Ella jest w szpitalu: dzwonic do Elli!, bezczynnosc jej nie sluzy przeca ;-p... [a kto tam moze to do jej domku zerknac i sie dopisac]
howgh!