Ja z innej beczki, bo słodkie to u mnie na co dzień. Bez niego ani rusz.
Wczoraj wróciłam ze Śląska, od Gorzowa już słoneczko przyświecało. Wrocław opuściłam w deszczu.
Mirusiu, przed wczoraj przejeżdżałam (A4) obok Opola, ale do Ciebie nie dryndnęłam, było kole 18-nastej, deszcz kropił, a ja wcześniej zadzwoniłam do Oli teściowej i gdy już wiedziała, że wracam ze Śląska, to nijak nie chciała mi odpuścić i musiałam we Wrocławiu przenocować. Cóż rodzina pierwsza, a dawno się nie widzieliśmy.
Wczoraj ucieszyły mnie dwie sprawy, szczęśliwie wróciłam do domu po wojażach od niedzieli i to, że z Zielonej Góry (S3) można już do Szczecina przejechać autostradą. Tylko na ca 5 km za Międzyrzeczem i na obwodnicy Gorzowa jeden pas, ale poza miastem. Czułam się jak w Niemczech, korzystając z tego udogodnienia, nacisnęłam na gaz i spalanie mi wzrosło z 5,6 do 7,1 (to akurat smutne bo na 400 km to już spory wzrost kosztu przejazdu).
U nas dziś też słonecznie, mimo wczorajszych innych prognoz. Odgruzowałam chałupkę, zupa jarzynowa się pichci, a ja odpoczywam przy kompie i życzę Wam miłego popołudnia