mirusiu, big_gratki! zaś kilka miesięcy spokoju!
no i z opóźnieniem jednodniowym kończę moją wyzywankę. nie umiałam jakoś siąść i poskładać myśli.
dzień szósty, 7 IX (niedziela)
1. spędziłam miły dzień w rodzinnym gronie na tzw. imprezie rodzinnej, z okazji, która wcale miła nie była
2. znalazłam moją ulubioną filiżankę! stała sobie grzecznie w mikrofalówce z kawą, którą podgrzewałam w ubiegłym tygodniu...
3. w spokoju poczytałam ukochaną książkę. wydawało mi się, że znam ją na pamięć, ale ponieważ moja skleroza ma się całkiem nieźle, to pozapominało mi się parę szczegółów i przy czytaniu udało mi się popluć i popłakać ze śmiechu
dzień ostatni, 8 IX (poniedziałek)
1. zeżarłam całą czekoladę (tak, tak, wiem, minusów jest dużo, a przynajmniej jeden ogromny, ale miałam plusów szukać, więc) - 1a. dbam o porządek w domu - co zjadłam, tego już nie ma, można wyrzucić papierek, nie będą mi się czekolady po domu szwendać, 1b. dbam o zdrowie - dla zębów lepiej jest, jak się zje całą tabliczkę na raz niż podjadanie po kosteczce przez cały dzień (albo, o zgrozo, przez kilka dni), 1c. wiem w którym sklepie ją odkupić zanim meciątko się zorientuje w braku, 1d. pyyyyyszna była mmmm... 1e. to była taka normalna tabliczka, 100 g, a nie słoik nutelli (zawsze to jakieś pocieszenie) 1f. nie zjadłam innych posiłków (hmm, nie pamiętam których...) więc w sumie się trochę odchudziłam
2. posprzątałam i poprasowałam dość dużo (i tak efektów nie widać wrrrr)
3. w końcu umówiliśmy się z panem_od_szaf!
i tym to optymistycznym akcentem kończę mój tydzień
raz jeszcze przypominam się
aquili (może już czas się odstresować, co?) oraz z okazji okazji
wyzywam MAJKĘ!!! (niech gupio nie pyta czy może pisać
)