Jak mnie dziś wkurzyli w NFZ-cie na Chałubińskiego
Tytułem wstępu.
Dwa razy chodziłam do ortopedy:
raz - po zlecenie na gorset, które mi tenże NFZ podstemplował "na TAK"
drugi - żeby zmienić model, bo tamten to jakiś stelaż na śrubki
I sedno
... no i z tym drugim (a dokładniej: z pierwszym, ale z parafkami i pieczątkami, i skreśleniami ... bo ortopeda nie miał czystego wniosku) byłam dziś w NFZ po aktualną pieczątkę potwierdzającą ...
... i już pan z okienka mi to podstemplował, już położył na blacie okienka ... po czym zapytał, kto mi wystawił to zlecenie? I złapał od razu wniosek ... i zobaczył pieczątkę nagłówkową LM ... i już mi go nie oddał. Chodził z tym papierkiem .. gdzieś .. dwa razy, i jak wrócił, to powiedział, że musi to anulować, bo wystawiła go placówka prywatna. A oni/NFZ nie zwrócą pieniędzy dla sklepu, w którym kupię gorset.
No żesz ...
Za pierwszym razem zlecenie też było z LM, i nikt tego nie kwestionował!!!
Kolega się pomyliłDo k....y nędzy: jestem ubezpieczona podwójnie. Państwowo i prywatnie. I tu i tu płacę kasę. Od lat!!!
Do państwowego ortopedy jest kolejka. Nawet nie pytam, na kiedy.
Do luxmedowego wylądowałam na drugi dzień po rezonansie klatki, w którym napisano: "kręgosłup grozi złamaniem!"
Gorset kupiłam na trzeci dzień od wyniku.
Nowy/lepszy/szybszy
I dogadałam się w sklepie, że jak przyniosę do końca roku potwierdzone przez NFZ zlecenie, to mi wystawią fakturę i zwrócą te ... 4 stówy, na które przysługuje mi ustawowo refundacja.
400zł piechotą nie chodzi...
... ale ja mam już dosyć biegania wokół tematu!
A chory system wciąż udaje, że ... zaraz go naprawią