Zdarzyło mi się już kilka razy brać udział w różnych warsztatach. Jeśli impreza była dwudniowa, organizatorzy zapewniali nocleg tylko osobom spoza Warszawy. Tubylcy dochodzili. Tym razem też od początku nastawiałam się na taki wariant uczestnictwa. Rozmawiałam o tym z Lulu gdy była w Warszawie, zwierzyłam jej się żem dzik i trochę mnie onieśmiela i straszy myśl o spotkaniu z większą ilością nieznanych osób naraz....Zasugerowała mi wybicie sobie z głowy myśli o dochodzeniu na warsztaty i nastawienie się na pełną integrację
Od tamtej pory pracuję nad tym, ale z tyłu coś mi ćwierka że może niepotrzebnie, bo jako warszawianka automatycznie zaliczam się do grupy dochodzących uczestniczek warsztatów....Więc jak to wygląda? Dochodzenie nie jest żadną przeszkodą, mam blisko, ale integracja też kusi.....